Komentarze: 7
Znowu dol... Zaczelo sie od tego: Wyszlam dzisiaj ze szkoly wczesniej bo mielismy halloween. Stalam przed szkola z Bartkiem i Eliza i rozmawialismy z naszymi kolegami. Nagle zobaczylam Tomka. Niestety w tym samym momencie Bartek go zauwazyl. Usmiech zniknal z jego twarzy. Skinal na kolegow i poszli do Tomka. To sie stalo bardzo szybko. Jakby od dawna to planowali... Szarpanina... Czterech na jednego... Wyniesli go za teren szkoly... A my z Eliza biegniemy za nimi i krzyczymy, zeby przestali... Ale nie pomoglo... Byli w furii. Nie moglam na to patrzec. Eliza mnie przytulila i schowala mi twarz, zebym nie patrzyla. Jak podnioslam glowe Tomek byl niezle nastukany, chyba mu nos zlamali, ale myslalam, ze bedzie gorzej...Chcieli jeszcze, ale mialam dosc patrzenia i sluchania tych jekow. Jeszcze Marcin pogorszyl sprawe tekstem: " To bylo za Kaske, gnojku. Jeszcze raz ja tkniesz a cie wlasna matka nie pozna! Damski bokser! itp..." Spojrzalam na niego. Patrzyl sie na mnie. Marcin mowil do niego, a on patrzyl na mnie ciezko... Tak jakby ze zloscia, nienawiscia?! Nie moglam tego zniesc lzy naplynely mi do oczu, ale staralam sie byc twarda... Nogi mi sie uginaly. Zostawilam ich i poszlam... Eliza za mna... Powiedzialam jej, ze chce pobyc sama... Chyba zrozumiala... Wpadlam do domu i wszytko we mnie peklo. Wyszlo na to, ze ja ich nasylam, a ja o nic nie prosilam... Na co ja liczylam? Bylam zla, bo tak naprawde mialam nadzieje, ze On sie zmieni... Nadal go kocham... A teraz nie bede mogla mu spojrzec w oczy. Gdyby nie ta jedna noc... Moze nie byloby tak? Stracilam mlodosc, a co zyskalam? Doswiadczenie? Po co mi to? Ja juz trace te wszytkie sily... Trace siebie... Lekarz mowil, zebym sie nie zaglebiala w tym wszytkim, bo wpadne w depresje, a wtedy bede zdolna nawet sie zabic... Ale ja nie potrafie.... Nie jestem na to wszytko gotowa! Dlaczego? Dlaczego ja? Gubie sie... Zamiera we mnie zycie... Moje zycie... Ja po prostu nie mam juz sil...